Rezultatem 2:5 zakończyły się niedzielne zmagania pomiędzy Wisanem Skopanie oraz LZS Zdziary. Podopieczni Janusza Hynowskiego po fatalnym początku zdołali po przerwie odrobić dwubramkową stratę. Niewykorzystana chwilę potem sytuacja sam na sam Kacpra Panka mocno jednak rozsierdziła piłkarzy ze Zdziar, którzy trzykrotnie jeszcze wpakowali piłkę do siatki.
Ekipa prowadzona przez Janusza Hynowskiego, mówiąc językiem piłkarskim, słabo weszła w spotkanie. Dowodem - poważny sygnał ostrzegawczy gości z czwartej minuty rywalizacji. Wówczas po dośrodkowaniu z lewego skrzydła napastnik LZSu sfinalizował podanie „dziubnięciem” futbolówki z pola bramkowego - strzał okazał się minimalnie niecelny. Wyraźniejszym dopełnieniem marazmu z początku pojedynku okazało się następne pięć minut. Kibice nie zdążyli wygodnie rozsiąść się na trybunach stadionu w Baranowie Sandomierskim, a nasz zespół przegrywał już dwoma bramkami. Najpierw w 7 minucie z rzutu wolnego precyzyjnie przymierzył Adam Cichoń. W tym przypadku można mieć delikatnie krytyczne uwagi w kierunku naszego bramkarza - futbolówka leciała bowiem w pilnowany przez niego róg. Natomiast w 10 minucie, po centrze ze stałego fragmentu gry i przebitce w polu karnym, piłka ostatecznie trafiła pod nogi Patryka Machaja, który uderzeniem bez przyjęcia z okolic siódmego metra nie pozostawił złudzeń Tomkowi Kryszpinowi. Taki start nie zwiastował niczego dobrego. Na szczęście, drużyna ze Skopania szybko ocknęła się i zdobyła kontaktową bramkę. Kacper Panek spróbował swoich sił z dystansu. Efekt wręcz piorunujący - piłka "zdjęła pajęczynę" z bramki. Nasz pomocnik zasłużył w tamtym momencie na zdjęcie czapek z głów. Starty w małym stopniu zostały zniwelowane. W 22 minucie doskonałą szansę zaprzepaścił zawodnik przyjezdnych. Po zgrabnym przyjęciu długiego podania mijającego górą nasz blok obronny, piłkarz ze Zdziar minął będącego już na kolanach bramkarza Wisanu. Zbyt ostry kąt sprawił jednak problemy w owocnej realizacji akcji - futbolówka zatrzymała się na słupku. W 30 minucie szybki kontratak niebiesko - biało - zielonych został zakończony mocno chybionym kopnięciem Dominika Bogdana. Tuż przed przerwą po strzale głową wybornie między słupkami spisał się Tomek Kryszpin odprowadzając piłkę refleksyjnie na rzut rożny. Do przerwy 1:2.
Drugą połowę rewelacyjnie rozpoczęli piłkarze ze Skopania. Kacper Panek pressingiem wymusił błąd na ostatnim stoperze - przechwytując piłkę pomknął sam w stronę bramki i podjął słuszną próbę przelobowania golkipera. Uderzenie odbiło się co prawda od poprzeczki, ale skuteczną dobitką popisał się Dawid Kubisztal. Drużyna Wisanu doprowadziła tym samym do stanu remisowego. Minutę potem po krótko rozegranym rzucie wolnym z dalszej odległości niewiele pomylił się Dominik Bogdan. W 54 minucie przed wyśmienitą okazją na objęcie prowadzenia stanął Kacper Panek. Nasz pomocnik wygrał walkę o piłkę z dwoma obrońcami rywali i stanął oko w oko z bramkarzem. Tym razem futbolówka nieszczęśliwie podbiła się na nierówności, wobec czego akcja zakończyła się fiaskiem. W 60 minucie z kolei to ekipa LZS Zdziary wychodzi na prowadzenie. Patryk Machaj po dośrodkowaniu z narożnika boiska strzałem głową wpisał się po raz drugi na listę strzelców. W tym momencie z naszych zawodników ewidentnie uszło powietrze. Do końca zawodów stroną dominującą i dyktującą warunki byli tylko goście. W 67 minucie Adam Cichoń wykorzystał prostopadłe podanie kierując piłkę obok bezradnie interweniującego Tomka Kryszpina. Minutę potem zawodnik przyjezdnych fatalnie przeniósł futbolówkę z bliskiej odległości nad poprzeczką. W 74 minucie pada piąty gol dla przeciwników. Hattricka skompletował Adam Cichoń, który skutecznie dobił kopnięcie swojego kolegi. Cztery minuty później płaskie podanie wzdłuż pola karnego trafiło do napastnika rywala. Mając przed sobą niemal pustą bramkę został jednak fenomenalnie powstrzymany przez Tomka Kryszpina. Pojedynek zakończył się kiksem zawodnika LZSu, który ominąwszy bramkarza kolosalnie spudłował.
W ogólnym podsumowaniu meczu nie będę zbytnio oryginalny. Znów dało o sobie znać stare piłkarskie porzekadło - niewykorzystane sytuacje się mszczą. Ekipa Janusza Hynowskiego dobry okres gry mogła zwieńczyć trzecią bramką. Niestety tak się nie stało. Dodatkowo, ta zmarnowana szansa Kacpra Panka podziałała na Zdziary niemal jak czerwona płachta na byka, czego dowodem okazały się trzy kolejne trafienia. Drużyna Wisanu do pewnego momentu jednak nie ustępowała ani na krok rywalom - szybkie i agresywne doskakiwania naszych zawodników do oponentów znacznie komplikowały rozgrywanie akcji przyjezdnym. Właśnie dzięki temu pressingowi udało się wymusić błędy, po których doprowadziliśmy do wyrównania. Jednak po utracie korzystnego rezultatu w 60 minucie gra niebiesko - biało - zielonych totalnie się rozsypała - brakowało sił, a przede wszystkim pomysłu na sforsowanie defensywy LZSu. Tradycji stało się zadość - piłkarze ze Skopania znów nie potrafili znaleźć patentu na LZS Zdziary odnosząc szóstą z rzędu porażkę z tym zespołem. Ale nie ma co załamywać rąk - do końca rundy pozostało trzy mecze, w których absolutnie nie jesteśmy skazani na pożarcie. Dlatego gramy dalej!
WISAN Skopanie - LZS Zdziary 2:5 (1:2)
0:1 7' Adam Cichoń
0:2 10' Patryk Machaj
1:2 12' Kacper Panek (asysta Łukasz Trzeciak)
2:2 52' Dawid Kubisztal
2:3 60' Patryk Machaj
2:4 67' Adam Cichoń
2:5 74' Adam Cichoń
WISAN: Tomasz Kryszpin - Mirosław Dryka, Marcin Hynowski (79' Janusz Hynowski), Bartłomiej Furdyna, Mikołaj Leśniak - Dawid Kubisztal , Marcin Serafin, Łukasz Trzeciak, Kacper Panek , Dominik Bogdan - Kacper Lis (67' Krzysztof Kubiak)
Sędziował: Maksymilian Ciak (Kolegium Sędziów Stalowa Wola)