Z bagażem trzech bramek wracają z Jadachów piłkarze Wisanu Skopanie. W sobotnie popołudnie drużyna Jacka Rączkowskiego uległa miejscowemu LZS 3:0.
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście. W pierwszym kwadransie gry kilkukrotnie drużyna ze Skopania zagroziła bramce gospodarzy. Dość kontrowersyjną decyzją popisali się w pierwszym kwadransie gry sędziowie, którzy nie uznali bramki Kacpra Panka, dopatrując się w tej sytuacji rzekomej pozycji spalonej u naszego zawodnika. Nie podłamało to gości, którzy nadal atakowali na połowie przeciwnika. Najpierw groźnie z rzutu wolnego uderzył Bartek Furdyna, jednak bramkarz pewnie schwytał piłkę. Następnie po składnej akcji Krzyśka Kubiaka z Kacprem Pankiem, ten pierwszy dośrodkował piłkę - niestety podanie to nie znalazło swojego adresata w polu karnym. Ten napór przyjezdnych został przystopowany w 19 minucie spotkania. Wówczas po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę do bramki precyzyjnym strzałem głową skierował gracz LZS Tomasz Marek, czym wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie. Szybko na to niepowodzenie mógł odpowiedzieć zespół Wisanu. Znów po ładnej dwójkowej akcji Arek Nowak głową nie zdołał pokonać golkipera. Gracze Wisanu mimo dużej przewagi w pierwszej połowie nie potrafili sforsować zasieków obronnych przeciwnika. Na domiar złego to LZS Jadachy podwyższa rezultat spotkania. Po stracie naszego środkowego obrońcy, Marcin Wolan wykorzystał swoją szybkość i będąc nieatakowanym pokonał Kubę Gnata. Do przerwy 2:0.
Po zmianie stron zawodnicy Wisanu próbowali szybko zdobyć bramkę kontaktową. Najpierw strzałem z dystansu popisał się Mateusz Jarosz, a później Dawid Kubisztal po dośrodkowaniu Kacpra Panka za lekko uderzył piłkę głową. Następnie mecz został przerwany na kilka minut. Powód - karygodne zachowanie kibica gospodarzy, który kopnął Dominika Furdynę chcącego szybko wziąć piłkę z linii środkowej boiska. Dopiero po tym incydencie na trybunach pojawiła się do tej pory nieobecna służba porządkowa. Po tym wydarzeniu gra Wisanu przestała się już kleić. W 68 minucie spotkania znów Marcin Wolan wykorzystując swoje sprinterskie umiejętności w sytuacji sam na sam z bramkarzem Wisanu szczęśliwie umieszcza piłkę w siatce. Ekipa ze Skopania, grając wysoko, od tej pory często nadziewała się na kontrataki zespołu LZS Jadachy, jednak fantastycznymi interwencjami popisywał się Kuba Gnat. W 80. minucie szansę na ustrzelenie hattricka miał jeszcze z rzutu karnego Marcin Wolan, ale uderzając w środek bramki ułatwił naszemu bramkarzowi skuteczną obronę jedenastki. Do końca pojedynku już się nic nie zmieniło i Wisan wraca do domu bez żadnej zdobyczy punktowej.
Rozmiary porażki mogą być krzywdzące dla naszych zawodników. Spotkanie to, wbrew wynikowi, było wyrównanym widowiskiem. Piłkarze Wisanu włożyli w ten mecz mnóstwo serca i walki. O naszej przegranej zadecydowały głównie błędy w obronie oraz indywidualności po stronie gospodarzy. Trzeba oddać gospodarzom, że nie bez powodu są liderami A klasy. Chociaż kto wie jak potoczyłyby się losy rywalizacji, gdyby sędzia uznał bramkę Kacpra Panka z pierwszej połowy. Błędy sędziowskie są wpisane w specyfikę futbolu. Szkoda tylko, że zawsze jedna ze stron musi na tym ucierpieć. Tym razem padło niestety na naszą ekipę. Należy z tego meczu wyciągnąć pozytywne wnioski, ponieważ nie wszytko było złe w wykonaniu naszego zespołu. Momentami nasza drużyna grała naprawdę ładną dla oka piłkę. Trzeba to powtórzyć w następnych kolejkach, ponieważ sytuacja w tabeli dla Wisanu bardzo się skomplikowała, aczkolwiek nie jest jeszcze beznadziejna. Jest jeszcze wiele punktów do zgarnięcia. Nie poddajemy się i walczymy dalej.
LZS Jadachy - WISAN Skopanie 3:0 (2:0)
1:0 19' Tomasz Marek
2:0 34' Marcin Wolan
3:0 68' Marcin Wolan
80' Marcin Wolan (LZS Jadachy)
WISAN: Jakub Gnat - Dominik Furdyna, Mikołaj Leśniak, Bartłomiej Furdyna, Łukasz Trzeciak - Krzysztof Kubiak (Kacper Lis), Mateusz Jarosz, Marcin Serafin, Arkadiusz Nowak (Jakub Łukasiewicz), Kacper Panek - Dawid Kubisztal
Sędziował: Michał Łokaj (KS Stalowa Wola)