Pozytywna energia oraz wewnętrzna mobilizacja, jakie udzieliły się przed niedzielnym spotkaniem dały Wisanowi zwycięstwo z Czarnymi Lipa. Ten mecz pokazał, że jeżeli tylko dobrze wyglądamy kadrowo (tzn. jest możliwość przeprowadzenia kilku zmian), to w tej lidze możemy wygrywać z każdym. Trener Hynowski, poza pauzującym za kartki najlepszym strzelcem zespołu Kacprem Lisem czy kontuzjowanym Wiktorem Nowakiem, miał po raz pierwszy w tym sezonie do dyspozycji aż 17 zawodników i właśnie to, oprócz oczywiście wyniku, było najbardziej budujące.

Co do samego pojedynku, z perspektywy kibica zdecydowanie przyjemniej oglądało się pierwszą połowę, bo wiele działo się wówczas na boisku. Zaczęło się od nieuznanego w 5 minucie gola Arkadiusza Nowaka, który znalazł się na spalonym. O emocje, z racji pojedynczych pomyłek, zadbali również bramkarze obydwu zespołów. Najpierw w 16 minucie z nieporozumienia Patryka Stachowicza ze swoimi obrońcami mógł skorzystać Arkadiusz Nowak, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez rywala, natomiast w 28 minucie Piotr Czekaj podał wprost do gracza przyjezdnych, któremu w sytuacji sam na sam w pewnym momencie odskoczyła piłka i bramkarz Wisanu zdołał ją dzięki temu wyłuskać. Nasza drużyna objęła prowadzenie w 34 minucie, gdy Arkadiusz Nowak przytomnie dograł do Dawida Kubisztala, a ten z kolei mierzonym uderzeniem zza pola karnego zdobył swoją pierwszą bramkę w obecnym sezonie. Niewątpliwie bohaterem pierwszej części gry został jednakże Piotr Czekaj, który w 42 minucie obronił nie tylko rzut karny, ale również dobitkę. Tuż przed zejściem do szatni wynik spotkania mógł na dodatek podwyższyć Arkadiusz Nowak, którego świetnym podaniem obsłużył Mikołaj Leśniak. Nasz najaktywniejszy tego dnia zawodnik w ofensywie trafił jednak w słupek, a dobitkę Łukasza Barana zmierzającą do bramki wybił defensor Czarnych.

W drugiej połowie jedenastka Wisanu zagrała już bardziej odpowiedzialnie, przez co spotkanie straciło nieco na atrakcyjności. Ustrzegliśmy się już błędów w defensywie, pozwalając rywalom na kilka zupełnie niegroźnych prób uderzeń na naszą bramkę. Te z biegiem czasu zaczynały coraz częściej przytrafiać się ekipie z Lipy, aż wreszcie po jednym z nich do siatki trafił w 81 minucie Arkadiusz Nowak. Podanie Kacpra Pietraszko tak przypadkowo odbił przeciwnik, że nasz zawodnik znalazł się sam na sam z bramkarzem i ze spokojem wykończył tę akcję. Czarnych dobił natomiast w 89 minucie wprowadzony przed chwilą w pole gry Tomasz Kryszpin. Nasz nominalny bramkarz z najbliższej odległości ustalił końcowy rezultat po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

To był wreszcie mecz na miarę potencjału naszej drużyny, po którym możemy bić brawo naszym piłkarzom. W końcu pokonaliśmy jakiegoś rywala z górnej części tabeli, a jednej z najlepszych defensyw w lidze strzeliliśmy trzy bramki. Jedna jaskółka wprawdzie wiosny nie czyni, ale chce się mocno wierzyć, że to będzie dobry prognostyk przed następnymi meczami i taki zalążek zmiany na lepsze.

Składamy serdeczne podziękowania naszym kibicom za zdecydowanie wyższą niż zazwyczaj frekwencję na stadionie oraz za wsparcie finansowe. Dziękujemy również wszystkim osobom zaangażowanym w organizację meczu, w tym w szczególności za zapewnienie stoiska gastronomicznego oraz oprawy muzycznej. 

WISAN Skopanie - Czarni Lipa 3:0 (1:0)

1:0 34' Dawid Kubisztal (asysta Arkadiusz Nowak)
2:0 81' Arkadiusz Nowak
3:0 89' Tomasz Kryszpin (asysta Bartłomiej Furdyna)

42' Karol Chamera (Czarni Lipa)

WISAN: Piotr Czekaj - Mikołaj Leśniak (90' Jan Witek), Marcin Hynowski, Bartłomiej Furdyna , Łukasz Trzeciak - Dawid Kubisztal (74' Kacper Pietraszko), Marcin Serafin, Arkadiusz Nowak (87' Tomasz Kryszpin ), Wiktor Furdyna (21' Mirosław Dryka), Dawid Jarosz (88' Dawid Zgórski) - Łukasz Baran (69' Krzysztof Kubiak)

Sędziował: Mariusz Koper (Tarnobrzeg)