Ekipa Wisanu Skopanie w meczu z Bukową Jastkowice nie miała za wiele do powiedzenia. Podopieczni Janusza Hynowskiego ulegli sromotnie 5:1. Gospodarze sprawę zwycięstwa załatwili już do przerwy zdobywając aż cztery bramki.
Początek spotkania nie wskazywał na tak jednostronne widowisko. W 6 minucie dośrodkowanie głową ze stałego fragmentu gry egzekwowanego z własnej połowy nieudanie zamykał Oskar Smykla. Chwilę później drużyna ze Skopania powinna otworzyć rezultat rywalizacji. Łukasz Trzeciak wymusił stratę przez piłkarza gospodarzy i przechwyciwszy futbolówkę podał do lepiej ustawionego Kacpra Panka. Napastnik Wisanu stanął przed wyborną okazją, ale zbyt długie zwlekanie z decyzją o uderzeniu znacznie pomogło defensorowi w skutecznym zablokowaniu niebezpieczeństwa. W 14 minucie po raz pierwszy konkretniej zaatakowali miejscowi. Płaski strzał zza pola karnego niedaleko powędrował obok słupka. Kumulacja indolencji defensywnej naszego zespołu nastąpiła w okolicach trzydziestej minuty. W przeciągu dosłownie jedenastu minut Bukowa aż czterokrotnie, często w zbyt łatwy sposób, znalazła drogę do naszej bramki. W 27 minucie prawą stroną czmychnął zawodnik z Jastkowic i posłał książkowe zagranie po ziemi w pole karne. Pierwsze uderzenie zdołał jeszcze obronić Tomek Kryszpin, ale przy dobitce Adriana Golika musiał niestety skapitulować. W 34 minucie po podaniu górą nad naszym blokiem obronnym do piłki dopadł Paweł Kaczmarczyk i posyłając ją lobem nad bramkarzem wpisał się na listę strzelców. Następnie pożytek po dośrodkowaniu z rzutu rożnego potrafił zrobić Dawid Cichoń, który bezbłędnie zagłówkował. Natomiast w 38 minucie Paweł Kaczmarczyk kopnięciem po ziemi z głębi pola karnego podwyższył rezultat meczu i jednocześnie swój dorobek bramkowy. Jedenaście minut, które wstrząsnęły Wisanem Skopanie. 4:0 do przerwy – mówiąc wprost pozamiatane.
W przerwie trener Hynowski zdecydował się na podwójną zmianę. Na placu Dominika Bogdana i Mateusza Jadacha zastąpili Kacper Lis oraz Dawid Kubisztal. Krótko po wznowieniu gry wrzutka tego drugiego znalazła adresata w polu karnym w osobie Kacpra Panka - strzał bez przyjęcia zatrzepotał tylko w bocznej siatce. W 55 minucie na piątkę spisał się z kolei Tomek Kryszpin, broniąc sytuację sam na sam z napastnikiem gospodarzy. W 60 minucie z dystansu kropnął najbardziej widoczny tego dnia Kacper Panek – futbolówka ostemplowała wyłącznie poprzeczkę. Minutę potem pada następna bramka dla gospodarzy. Adrian Golik otrzymał podanie górą od swojego środkowego obrońcy, stanął oko w oko z golkiperem Wisanu i silnym kopnięciem obok słupka po raz drugi tego dnia mógł się cieszyć z ligowego trafienia. Piłkarze ze Skopania podejmowali nieliczne próby zdobycia choćby honorowego gola. Owa sztuka udała się dopiero w 87 minucie. Z najłatwiejszego zadania sumiennie wywiązał się Kacper Lis – nasz napastnik po centrze z rzutu rożnego musiał tylko dostawić nogę do piłki znajdującej się tuż przed linią bramkową. Rozmiary porażki próbował zniwelować jeszcze Kacper Smykla – nasz pomocnik skierował co prawda piłkę do siatki, ale arbiter liniowa dopatrzyła się spalonego. Po chwili zabrzmiał ostatni gwizdek.
Wisan Skopanie rozłożony na łopatki. Ekipa z Jastkowic wzięła srogi rewanż za porażkę w pierwszej rundzie. Początkowy fragment meczu mógł wlać w serca kibiców niebiesko – biało – zielonych nutkę optymizmu. Nasi zawodnicy wyszli na murawę pełni werwy, szybko doskakiwali do przeciwnika, potrafili znaleźć się i stworzyć zagrożenie w polu karnym. Jednak im dalej w las, tym gra podopiecznych Janusza Hynowskiego coraz bardziej szwankowała. Zauważalne błędy w ustawieniu, zupełnie przegrana walka o środek pola, mało aktywne skrzydła musiały w końcu zostać skrupulatnie wykorzystane przez Bukową Jastkowice. Nie znosimy krytykować naszego zespołu, ale trzeba powiedzieć dosadnie i szczerze - wydarzenia z trzeciego kwadransa gry należy traktować w kategoriach piłkarskiego kryminału. Na tym poziomie nie można sobie pozwolić na stratę czterech goli w odstępstwie około dziesięciu minut. Obserwujemy zarazem pewien problem – nie pierwszy raz zawodnicy ze Skopania nie potrafią się podnieść mentalnie po stracie pierwszej bramki. Przeciwnik otwierający rezultat starcia z naszą drużyną niemal zawsze w tym sezonie zwycięsko schodzi z boiska – na dziesięć takich meczów aż w dziewięciu ekipa ze Skopania nie potrafiła choćby doprowadzić do remisu. Miodowe miesiące naszego zespołu odeszły w niepamięć – czas się szybko otrząsnąć, żeby nie obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku.
Bukowa Jastkowice - WISAN Skopanie 5:1 (4:0)
1:0 27' Adrian Golik
2:0 34' Paweł Kaczmarczyk
3:0 36' Dawid Cichoń
4:0 38' Paweł Kaczmarczyk
5:0 61' Adrian Golik
5:1 87' Kacper Lis (asysta Dawid Kubisztal)
WISAN: Tomasz Kryszpin - Mikołaj Leśniak (72' Kacper Smykla), Mateusz Jadach (46' Kacper Lis ), Bartłomiej Furdyna, Mirosław Dryka - Dominik Bogdan (46' Dawid Kubisztal), Marcin Serafin, Marcin Hynowski (81' Krzysztof Kubiak), Łukasz Trzeciak, Oskar Smykla (59' Paweł Rębisz) - Kacper Panek
Sędziował: Katarzyna Wójs (Kolegium Sędziów Stalowa Wola)