Niedzielne spotkanie rozpoczęło się od szansy gospodarzy. W 5 minucie zawodnik PKS-u łatwo poradził sobie w bocznej strefie z obrońcą Wisanu, wparował z piłką w pole karne i zagrał płasko wzdłuż bramki. Z tej sytuacji następnie jednak niewiele wyniknęło, gdyż inny piłkarz Sanu w wyśmienitej sytuacji skiksował. W 14 minucie bez problemów z uderzeniem z rzutu wolnego poradził sobie Tomasz Kryszpin. W 19 minucie doskonałą okazję zaprzepaścił Kacper Lis. Nasz napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam, ale jego strzał został obroniony przez bramkarza. Dwie minuty potem gracz z Rozwadowa na skutek przerzucenia piłki oraz złego ustawienia naszego defensora znalazł się sam jak palec po prawej stronie szesnastki – decyzja o centrze może najgorsza nie była, ale wykonanie pozostawiało już wiele do życzenia, gdyż pewnie w rękawice złapał futbolówkę bramkarz Wisanu. W 22 minucie po dośrodkowaniu z prawego sektora boiska nad poprzeczką główkował zawodnik miejscowych. Oba zespoły w pierwszej połowie ogólnie miały fragmenty przewagi i po upływie dwudziestu paru minut śmiało zaczęła sobie poczynać tym razem ekipa ze Skopania. W 25 minucie Wiktor Nowak po składnej wymianie na skrzydle z Dawidem Kubisztalem wbiegł w pole karne, ale nieznacznie się pomylił uderzając tuż obok lewego słupka. W 30 minucie po wrzutce z rzutu rożnego strzał Marcina Serafina zmierzający do bramki zablokował piłkarz PKS-u. Po następnym kornerze niewiele do szczęścia zabrakło tym razem Bartłomiejowi Furdynie, gdyż piłka po jego mocnym kopnięciu zatrzymała się na lewym słupku. Końcowe minuty należały jednak do gospodarzy. Piotr Sojecki wykorzystał dwie nieudanie zastawione pułapki ofsajdowe, w 35 minucie finalizując podanie kolegi do pustej bramki, a pięć minut później stając oko w oko z Tomaszem Kryszpinem sprytną podcinką umieszczając futbolówkę w siatce.

Druga odsłona była już mniej zasobna w sytuacje strzeleckie, aczkolwiek powinna zacząć się od trafienia niebiesko – biało – zielonych. Tylko sobie znanym sposobem Dawid Jarosz po dośrodkowaniu z rzutu wolnego nie trafił z bliskiej odległości nawet w światło bramki. I prawdę mówiąc zespołowi Wisanu propozycje w ataku na tym się wyczerpały. Ekipa z Rozwadowa mądrze broniła dusząc w zarodku nasze ofensywne zapędy i wyprowadzała zabójcze kontry. Tak stało się w 65 minucie, gdy ponownie po zagraniu piłki za naszą linię defensywną w sytuacji sam na sam z bramkarzem stanął Piotr Sojecki, który ponownie błysnął olimpijskim spokojem i trzeci raz wpisał się na listę strzelców. I w zasadzie wszystko było już jasne. O ile przy dwubramkowej stracie mogliśmy się łudzić, że nie wszystko stracone, tak ten gol zabrał wszelkie nadzieje. W doliczonym czasie gry drużyna gospodarzy zmarnowała jeszcze kolejną sytuację sam na sam, ale biegnący samotnie przez pół boiska gracz Sanu podcinką posłał futbolówkę obok słupka. Ostatecznie Wisan przegrywa w Rozwadowie 0:3.

No szkoda, naprawdę szkoda. Podopieczni Janusza Hynowskiego, choć wynik na to nie wskazuje, zaprezentowali się przyzwoicie. Z pewnością możemy żałować niewykorzystanych sytuacji, gdyż były one z gatunku tych bramkowych. Zapewne możemy także pluć sobie w brodę za łatwość z jaką gospodarze zdobywali bramki, ale ewidentnie nasza drużyna nie potrafiła poradzić sobie z dużą liczbą zagrań za linię defensywną i szybkością napastników. Stąd aż tyle sytuacji sam na sam z Tomaszem Kryszpinem. Z perspektywy samej gry rozmiary rezultatu może są trochę krzywdzące, jednak przeciwnikom należy oddać, że pokazali kawał futbolu i wygrywają zasłużenie. 

San Rozwadów - WISAN Skopanie 3:0 (2:0)

1:0 35' Piotr Sojecki
2:0 40' Piotr Sojecki
3:0 66' Piotr Sojecki

WISAN: Tomasz Kryszpin - Mikołaj Leśniak, Kamil Kędziora , Bartłomiej Furdyna , Łukasz Trzeciak (86' Dawid Zgórski) - Dawid Kubisztal (56' Paweł Czechura), Marcin Serafin, Marcin Hynowski (81' Łukasz Uzar), Wiktor Nowak (76' Dominik Furdyna), Dawid Jarosz (66' Krzysztof Kubiak) - Kacper Lis (86' Arkadiusz Szlęzak)

Sędziował: Marcin Okleciński