Zupełnie nie tak kibice Wisanu Skopanie wyobrażali sobie powrót swoich ulubieńców do klasy okręgowej. Na inaugurację rozgrywek podopieczni Janusza Hynowskiego przegrali w Baranowie Sandomierskim z Sokołem Kamień 1:7. Honorowe trafienie dla naszego zespołu zaliczył z rzutu karnego Mateusz Jarosz.
Przed meczem odbyła się krótka część oficjalna, podczas
której przedstawiciele podokręgu wręczyli na ręce kapitanów zespołu seniorów i juniorów
starszych pamiątkowe nagrody za awans do klasy okręgowej.
Niestety, to był jedyny miły akcent podczas wczorajszego
popołudnia dla wszystkich związanych z naszym klubem. Od pierwszego gwizdka
sędziego Sawickiego stroną przeważającą byli goście z Kamienia. Różnica w grze
obu zespołów wynikała przede wszystkim z tempa rozgrywania akcji. Zawodnicy
Wisanu nie potrafili powstrzymywać wykazujących się sprinterskimi
umiejętnościami skrzydłowych Sokoła. W niektórych momentach rywalizacja
przypominała zawody rodem z piłkarskiego podwórka. W szóstej minucie ekipa z
Kamienia zdobywa pierwszą bramkę. Napastnik przyjezdnych otrzymał od swojego
partnera idealne podanie do pustej bramki i z zimną krwią umieścił piłkę w
siatce. Pięć minut później uderzenie z woleja z bocznej strefy pola karnego nie
zaskoczyło pewnie interweniującego bramkarza Wisanu. W czternastej minucie
Sokół podwyższa prowadzenie. Swoich sił z dystansu spróbował Mateusz Bolko.
Futbolówka po rękach Tomka Kryszpina i dzięki odbiciu od słupka wpadła do
bramki. Drużyna z powiatu rzeszowskiego ani nie myślała się zatrzymywać. Trzy
minuty potem piłkarze z Kamienia przeprowadzili niemal kopię sytuacji z
początku spotkania - w tym przypadku została ona skutecznie sfinalizowana po
zagraniu jednak z lewego skrzydła. Następnie miał miejsce strzał z dalszej
odległości, ale bramkarz ze Skopania mimo rykoszetu nie dał się pokonać
wybijając piłkę na rzut rożny. Chwilę później gracze Sokoła zaliczają czwarte już tego dnia trafienie. Po dograniu z rzutu wolnego Mariusz Socha mógł
powiedzieć, że główka pracuje - właśnie w ten sposób zdobył kolejną bramkę dla
swojej ekipy. Po jakimś czasie goście znów wykonywali stały fragment gry z
własnej połowy boiska. Po długim podaniu w okolice szesnastki uderzenie głową
gracza z Kamienia tym razem minęło nieznacznie słupek bramki. Nie minęło
sześćdziesiąt sekund, a znów groźnie zrobiło się w polu karnym naszego zespołu.
Na szczęście znakomicie w bramce spisał się Tomek Kryszpin, który dwukrotnie na
raty obronił strzały z bliskiej odległości. Następnie w doskonałej sytuacji znalazł
się napastnik Sokoła, ale jego złe przyjęcie ułatwiło interwencję naszemu
golkiperowi. W 35 minucie faulowany w polu karnym przeciwnika był Janusz
Hynowski. Sędzia Sawicki nie zawahał się użyć gwizdka i wskazał na „wapno
”.
Jedenastkę na gola pewnie zamienił Mateusz Jarosz. Straty zostały w minimalnym
stopniu zniwelowane. Jednak przed przerwą przyjezdni pokusili się o jeszcze
jeden zryw. Po płaskim, mocnym dośrodkowaniu w głąb pola karnego sytuacji nie
zmarnował Nazar Metenka. Do przerwy deklasacja - rezultat 1:5 w pełni jednak odzwierciedlał to, co
działo się na boisku w trakcie pierwszych trzech kwadransów spotkania.
Druga odsłona pojedynku nie była już tak jednostronna.
Można polemizować, czy było to spowodowane lepszą dyspozycją podopiecznych
Janusza Hynowskiego, czy może po prostu piłkarze Sokoła nieco spuścili z tonu. Mimo
tego goście na przestrzeni sześciu minut dokończyli dzieła zniszczenia
zdobywając jeszcze dwie bramki. Najpierw rzut karny podyktowany za przewinienie
w szesnastce wykorzystał Maciej Rurak. Natomiast w 69 minucie błąd przy
wyprowadzeniu przydarzył się naszej defensywie, co skrzętnie zostało wykorzystane przez ekipę Sokoła,
a konkretnie znów przez Mariusza Sochę, który umieścił piłkę do pustej bramki. Co
prawda, piłkarze ze Skopania podejmowali próby zaskoczenia bramkarza rywali, ale
zwykle kończyły się fiaskiem. W uderzeniach naszych zawodników m.in. Marcina
Serafina, Kacpra Panka czy Janusza Hynowskiego brakowało siły oraz precyzji. Z
dziennikarskiego obowiązku należy wspomnieć, że szansę debiutu w naszej drużynie
otrzymał Dominik Bogdan. Na inaugurację ligi Wisan Skopanie ostatecznie
przegrał 1:7 z Sokołem Kamień.
Rozmiary porażki we wczorajszym spotkaniu mogą nieco napawać pesymizmem. Usprawiedliwieniem dla naszych graczy może być jednak fakt, iż okazali się znacznie gorsi od głównego pretendenta do awansu. Zawodnicy z Kamienia grali wczoraj lepiej w piłkę, zdecydowanie przeważali na boisku i stwarzali sobie dobre sytuacje, które bezlitośnie wykorzystali. Starania naszej ekipy o stworzenie jakiejkolwiek dobrej sytuacji podbramkowej przypominały bicie głową w mur. Nie było mowy o nawiązaniu równej walki, brakowało czysto piłkarskich argumentów. Niebiesko - biało - zieloni otrzymali mówiąc bez ogródek bolesną lekcję i okazali się o klasę gorsi od przeciwnika. Nie ma jednak co załamywać rąk. Trzeba się szybko podnieść, przeanalizować popełnione błędy, bo wkrótce już następny mecz z Bukową Jastkowice i możliwość zdobycia pierwszych punktów. Głowa do góry panowie i gramy dalej!
WISAN Skopanie - Sokół Kamień 1:7 (1:5)
0:1 6' Marcin Szeser
0:2 14' Mateusz Bolko
0:3 17' Marcin Szeser
0:4 21' Mariusz Socha
1:4 35' Mateusz Jarosz
1:5 44' Nazar Metenka
1:6 63' Maciej Rurak
1:7 69' Nazar Metenka
WISAN: Tomasz Kryszpin - Mikołaj Leśniak (46' Kacper Panek), Marcin Hynowski, Bartłomiej Furdyna, Mateusz Jarosz (83' Mirosław Dryka) - Arkadiusz Nowak (73' Dominik Furdyna), Marcin Serafin, Łukasz Trzeciak, Janusz Hynowski , Dawid Kubisztal (56' Dominik Bogdan) - Kacper Lis (53' Krzysztof Kubiak)
Sędziował: Rafał Sawicki