W meczu 5. kolejki Wisan Skopanie przegrał u siebie z Bukową Jastkowice 0:2. Długo w tym spotkaniu utrzymywał się bezbramkowy remis, ale to goście w końcówce zapewnili sobie ważne zwycięstwo.
W niedzielnym spotkaniu mieliśmy zauważalne problemy z prostopadłymi podaniami rywali, zagrywanymi zwłaszcza pomiędzy naszymi bocznymi a środkowymi obrońcami, przez co stworzyli sobie kilka groźnych sytuacji. Już w 5 minucie właśnie w taki sposób przyjezdni zagrozili pierwszy raz naszej defensywie, ale piłkarz z Jastkowic kopnął tylko w boczną siatkę. Podobnie było w 16 minucie, tyle że goście przeprowadzili tym razem akcję drugą, lewą stroną. Na futbolówkę po płaskim podaniu z bocznej strefy szesnastki czyhał przy pierwszym słupku gracz w czarnym trykocie, ale nie trafił z bliskiej odległości w światło bramki. Dwie minuty później również skończyło się tylko po stronie Wisanu na strachu. Zawodnik Bukowej, wbiegnięciem między naszymi dwoma obrońcami, wymusił od kolegi prostopadłe zagranie, a uderzenie lewą nogą pozostawiało jednak wiele do życzenia. Drużyna Wisanu próbowała się odgryzać kontrą lub strzałami z dystansu. W 13 minucie Łukasz Baran praktycznie już wychodził sam na sam naprzeciwko bramkarza, ale został zblokowany przez defensora Bukowej. Nie zraziło to naszego młodzieżowca, który powalczył jeszcze z sukcesem o tę piłkę tuż przy linii bramkowej i podał następnie do Kacpra Lisa. Napastnik Wisanu uderzył celnie, ale tylko w środek i bramkarz przyjezdnych przytulił futbolówkę do ziemi. Porównywalnie, jeżeli chodzi o końcowy efekt, było zresztą za chwilę, kiedy to próbował go zaskoczyć kopnięciem zza pola karnego. Po upływie następnych dziesięciu minut raz jeszcze Kacper Lis, ale i niebawem Arkadiusz Nowak szukali szczęścia po strzałach z dalszej odległości - w obydwu przypadkach piłka nieznacznie ominęła lewy słupek. W międzyczasie Paweł Kaczmarczyk trafił do siatki, ale sędzia liniowy dopatrzył się spalonego i gol nie został uznany. Do przerwy na tablicy widniał zatem bezbramkowy remis.
W drugiej połowie pierwsi zaatakowali przyjezdni. W 53 minucie do świetnego prostopadłego podania doszedł po lewej stronie szesnastki powtórnie Paweł Kaczmarczyk, lecz będąc w dobrej pozycji spudłował. W odpowiedzi odwrócony tyłem do bramki Kacper Lis zagrał „na ścianę” z Łukaszem Baranem, ale próba naszego młodzieżowca z okolic jedenastego metra okazała się minimalnie chybiona. W 61 minucie bardzo blisko trafienia samobójczego był blokujący wślizgiem dośrodkowanie z prawego skrzydła Kamil Kędziora, ale szczęśliwie futbolówka poturlała się po tej właściwej dla nas stronie słupka. Dziesięć minut później Bukowa przeprowadziła akcję prawą stroną, kiedy to po płaskim podaniu w pole karne uderzył z kolei niecelnie bez przyjęcia Grzegorz Szymanek. W 73 minucie ze strzałem z rzutu wolnego dobrze poradził sobie Jakub Gnat, który odbił piłkę zmierzającą tuż pod poprzeczkę na rzut rożny. Długo utrzymywał się bezbramkowy remis i spodziewaliśmy się, że będzie to mecz do pierwszego poważnego błędu. Taki przytrafił się niestety naszemu zespołowi w 79 minucie. Małe zamieszanie w polu bramkowym po centrze z rzutu rożnego wykorzystał na długim słupku Krzysztof Kędzia, który z bliska pokonał Jakuba Gnata i to Bukowa objęła prowadzenie. Drużyna Wisanu, prezentująca się już nieco gorzej niż przez pierwszą godzinę tego pojedynku, nie potrafiła już zareagować na boiskowe wydarzenia, a żaden z naszych następnych ataków nie zakończył się nawet strzałem. Zabrakło chyba już sił. Dodatkowo przeciwnicy podwyższyli rezultat w 87 minucie. Piłkarze z Jastkowic karcili nas prostopadłymi zagraniami przez większość spotkania, aż wreszcie jedno z nich zostało wykorzystane przez Pawła Kaczmarczyka, który sfinalizował sytuację sam na sam z naszym bramkarzem, rozstrzygając jednocześnie losy tej rywalizacji.
Czy była to zasłużona porażka. Chyba tak. Przede wszystkim nie ulega wątpliwości, że to Bukowa zrobiła więcej, aby cieszyć się w niedzielne popołudnie z kompletu punktów. Przeciwnicy stworzyli sobie więcej groźnych sytuacji, lepiej znieśli trudy rywalizacji w trakcie drugiej połowy, a w defensywie spisali się bez zarzutu. To dopiero trzeci taki przypadek, a pierwszy od kwietnia poprzedniego roku (czyli w sumie od 21 domowych spotkań), gdy Wisan nie zdobywa na „nowym” stadionie żadnej bramki w ligowym meczu. Z drugiej strony patrząc podopieczni trenera Hynowskiego zagrali naprawdę poprawnie i gdyby może nie jedna chwila dekoncentracji przy stałym fragmencie, to udałoby się przynajmniej zremisować. Smutek oczywiście jest, bo liczyliśmy na korzystniejszy wynik, ale doceniamy klasę Bukowej, którą uznajemy, jak widzieliśmy nie bez powodu, za jednego z najpoważniejszych kandydatów do awansu. Przegraliśmy po prostu z bardzo dobrym zespołem i wobec tego akurat tę porażkę tak jakoś łatwiej jest nam przeboleć.
WISAN Skopanie - Bukowa Jastkowice 0:2 (0:0)
0:1 79' Krzysztof Kędzia
0:2 87' Paweł Kaczmarczyk
WISAN: Jakub Gnat - Mateusz Sabo, Kamil Kędziora, Bartłomiej Furdyna, Mikołaj Leśniak - Dawid Kubisztal (69' Krzysztof Kubiak), Marcin Hynowski, Arkadiusz Nowak , Łukasz Baran (90' Jakub Babiński), Dawid Jarosz (79' Krzysztof Włodarczyk) - Kacper Lis (88' Mirosław Dryka)
Sędziował: Wojciech Wolan (Tarnobrzeg)
WISAN Skopanie | Statystyki meczowe | Bukowa Jastkowice |
---|---|---|
9 | strzały | 16 |
4 | strzały celne | 5 |
4 | spalone | 4 |
3 | rzuty rożne | 5 |