Zwycięstwem 2:0 nad Czarnymi Lipa nasza drużyna przypieczętowała tytuł mistrza rundy jesiennej!
Sam mecz z Czarnymi nie należał do tych z gatunku najatrakcyjniejszych. Spowodowane to było bardzo defensywnym nastawieniem zespołu przyjezdnych. Nasza ekipa zdecydowanie dominowała wczoraj w posiadaniu piłki, przejęła kontrolę nad spotkaniem, ale napotykała się ze sporymi problemami w trzeciej tercji boiska. Dlatego też nie możemy powiedzieć o huraganowych atakach podopiecznych trenera Hynowskiego. Kilka stałych fragmentów bez żadnego efektu, po jednym soczystym, atomowym uderzeniu z dalekiego dystansu naszych stoperów oraz zablokowany przez defensora strzał Kacpra Lisa z pola karnego - to właściwie wszystko, co udało się naszemu zespołowi zmontować w pierwszej połowie. Gości sporadycznie obserwowaliśmy z futbolówką pod naszą szesnastką. Jedynym zagrożeniem ze strony Czarnych okazało się w 35 minucie dośrodkowanie z prawego skrzydła, które bezpośrednio wylądowało na poprzeczce. Wskutek tego po 45 minutach na tablicy widniał bezbramkowy remis.
Druga odsłona w naszym wykonaniu mniej poukładana. Jednak o dziwo z tego chaosu pożytek pod bramką przeciwnika był odrobinę większy niż przed przerwą. Już w 50 minucie optyczną przewagę nasza drużyna udokumentowała wreszcie zdobyciem pierwszej bramki. Futbolówkę po centrze Mikołaja Leśniaka próbował zablokować jako pierwszy kapitan Czarnych, ale uczynił to na tyle pechowo, że ta przelobowała bramkarza i wpadła do siatki. Ekipa z Lipy w 70 minucie mogła wykorzystać stratę naszego piłkarza w newralgicznej strefie, ale skończyło się na wysokim kopnięciu nad bramką. Chwilę potem po podaniu z prawego skrzydła zawodnik Czarnych dobrze przyjął piłkę na wysokości szesnastego metra, lecz i również w tym wypadku było daleko od ideału, bo uderzenie prostym odbiciem powędrowało prawie pod chorągiewkę. Następnie przed dwoma bardzo dobrymi szansami stanął Krzysztof Kubiak. W 77 minucie nasz rezerwowy zgarnął bezpańską piłkę w polu karnym, ale strzelił mocno nad poprzeczką. Natomiast dosłownie minutę potem po dośrodkowaniu Marcina Serafina piłkarz Wisanu spudłował głową z bardzo bliskiej odległości. W 81 minucie arbiter główny podyktował jedenastkę dla naszego zespołu. Spora w tym zasługa Mikołaja Leśniaka, który wyskoczył przy linii końcowej rywalowi zza pleców i został przez niego następnie sfaulowany. Do rzutu karnego podszedł Bartłomiej Furdyna i pewnie pokonał bramkarza Czarnych zapewniając Wisanowi zwycięstwo oraz tytuł mistrza rudny jesiennej.
Z pewnością nie było to dla nas łatwe spotkanie. Zawsze trudno przeciwstawić się tak głęboko broniącemu przeciwnikowi. Jednak podopieczni Janusza Hynowskiego konsekwentnie dążyli do sforsowania defensywy Czarnych, sprokurowali ich błędy, które skrzętnie następnie wykorzystali. W nagrodę za wygraną drużyna Wisanu po dziesięciu latach ponownie zasiada na fotelu lidera A klasy zgarniając mistrzostwo rundy jesiennej. Jeszcze parę tygodni temu było to nie do uwierzenia. Składamy serdeczne gratulacje wszystkim zaangażowanym w ten niewątpliwy sukces. Brawo Wisan!
WISAN Skopanie - Czarni Lipa 2:0 (0:0)
1:0 50' Krzysztof Brzeziński
2:0 82' Bartłomiej Furdyna
88' Karol Tatar (Czarni Lipa)
WISAN: Jakub Gnat - Mikołaj Leśniak (88' Dawid Zgórski), Kamil Kędziora, Bartłomiej Furdyna , Łukasz Trzeciak (90' Łukasz Uzar) - Dawid Kubisztal (79' Mirosław Dryka), Marcin Hynowski, Marcin Serafin, Arkadiusz Nowak (83' Mateusz Kubisztal), Karol Sawicki (63' Kacper Pietraszko) - Kacper Lis (59' Krzysztof Kubiak)
Sędziował: Grzegorz Cichoń
WISAN Skopanie | Statystyki meczowe | Czarni Lipa |
---|---|---|
11 | strzały | 6 |
3 | strzały celne | 0 |
2 | spalone | 1 |
7 | rzuty rożne | 2 |