W dzisiejszym wydaniu Echa Dnia znaleźliśmy tekst, w którym autor zastanawia się nad sytuacją na piłkarskich boiskach podokręgu Stalowa Wola.
Bijatyki po meczach piłkarskich w niższych klasach rozgrywkowych są coraz częstsze. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nikt nie potrafi nad tym zapanować?
W Lipie zawodnik dostał butelką w głowę. W Rudniku dziewczyna uderzyła piłkarza w twarz. W Chwałowicach cegłówka poleciała w stronę juniora z Wielowsi. A po bójce w Wielowsi dwóch kibiców z Kotowej Woli wylądowało w szpitalu.
Na piłkarskich boiskach podokręgu Stalowa Wola dzieje się coraz gorzej. Nie tylko chuligańskie, ale wręcz bandyckie ekscesy są coraz częstszym zjawiskiem. Niezdrowe emocje zastępują te sportowe, a mecze stają się pretekstem do wykazania się głupotą przez osiłków, którzy swoimi "wyczynami” zabijają piękno sportowej rywalizacji.
Bójki podczas wiejskich spotkań piłkarskich to nie nowość, ale to, co się zaczyna dziać na boiskach podczas i po meczach w naszym regionie staje się bardzo niebezpieczne.
CHULIGAN W SPÓDNICY
Kibice są coraz bardziej agresywni, będąc pod wpływem alkoholu tracą kontrole nad tym, co robią. A popisują się nie tylko groźnie wyglądający mężczyźni, także kobiety.
- Po meczu w Rudniku jedna z dziewczyn uderzyła piłkarza w twarz, coraz więcej wulgaryzmów jest w drużynach juniorów. Działacze przestają trzymać kontrole nad tym wszystkim. Kiedy dojdzie do bójki, zamiast ukarać młodego chłopaka, kłócą się, że to nie jego wina, to wina sędziego albo rywali. Ręce opadają, kiedy się czyta sędziowskie sprawozdania - mówi przewodniczący komisji dyscypliny stalowowolskiego podokręgu piłkarskiego Wiktor Frankiewicz.
W meczach juniorów, a nawet juniorów młodszych kilkunastoletni "piłkarze" potrafią wyzywać arbitrów, ba,. Nawet im grożą. Jeśli za młodu zachowują się w taki sposób, to, co będzie, kiedy dorosną. Nie możemy wychowywać piłkarskich bandytów, tylko młodzież chcącą grać w piłkę i kochającą tę dyscyplinę sportu. Nasze działania są często niweczone przez samych działaczy.
Z FLASZK¡ NA MECZ
Największe zło, które ma miejsce na piłkarskich obiektach to alkohol. W wielu miejscach leje się on strumieniami i to nie tylko podczas meczy seniorów, ale i juniorów. Jeśliby obserwatorzy spotkań z ramienia podokręgu Stalowej Woli chcieli karać kluby na obiektach, których pije się wódkę, wino czy piwo, wtedy nie miałby, kto uczestniczyć w rozgrywkach.
- Nie wolno pić alkoholu w miejscach publicznych, a takim miejscem jest stadion. Sołtysi, wójtowie, burmistrzowie, policja powinny się tym tematem zainteresować. Nie może być tak, że w dniu meczu obok boiska sprzedawany jest alkohol i wszyscy dookoła udają, ze nic złego się nie dzieje - mówi Frankiewicz.
Komisja dyscypliny złożona jest z sześciu odważnych działaczy. Wzywają oni na swe posiedzenia tych, którzy otrzymują czerwone kartki, zresztą nie tylko krewkich piłkarzy, ale także działaczy.
- Teraz już mało, kto z nich wykazuje skruchę. Potrafią się wykłócać nawet w naszej siedzibie, ba, niektórzy nawet nam grożą. Wystarczy czasami jeden nieodpowiedzialny piłkarz, działacz czy kibic by cierpiała cała drużyna. Niestety, sprawy zaszły tak daleko, że pozostaje nam teraz tylko surowe karanie. Albo wyplenimy bandytyzm ze stadionów, albo w końcu stanie się coś bardzo złego.